Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mountventoux z miasteczka Kowary. Mam przejechane 38469.33 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 401673 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mountventoux.bikestats.pl

Slalomem do Karpacza

Środa, 25 marca 2015 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Godzinna jazda do Karpacza. Najpierw przez Zarzecze, potem przez Orlinek i dalej przez Saneczkową do górnego Karpacza. Czuć jeszcze nogi po Sobótce ale jest coraz lepiej:)




  • DST 23.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 23.00km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • HRmax 178 ( 89%)
  • HRavg 130 ( 65%)
  • Podjazdy 465m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojnie do celu

Wtorek, 24 marca 2015 · dodano: 24.03.2015 | Komentarze 0

Spokojna runda z moim ulubionym podjazdem kończącym do mapy:)




  • DST 21.10km
  • Czas 01:39
  • VAVG 4:41min/km
  • HRmax 202 (102%)
  • HRavg 191 ( 96%)
  • Podjazdy 318m
  • Aktywność Bieganie

Półmaraton Ślężański 2015

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 21.03.2015 | Komentarze 18

Półmaraton Ślężański to bieg na który czekałem od początku roku. To do niego od stycznia przygotowywałem formę biegowa. To już moja 3 edycja:) Ale od początku. Do Sobótki pojechałem niestety sam bo dziewczyny moje nie mogły:( Pogoda na miejscu wyborna, delikatny wiatr i temp nieco powyżej 10 stopni. Sprawne odebranie pakietu startowego i szykowanie się do startu. Dyspozycja i samopoczucie bardzo dobre. Czułem że mogę dziś poprawić poprzedni rekord trasy tj 1h50'17". Po moich lutowych problemach zdrowotnych mogło być różnie. Na starcie mnóstwo ludzi ok.4000 więc było tłoczno. Początkowo ustawiłem się w sektorze na 1h45' ale po namyśle zaryzykowałem i przesunąłem się na 1h40' tam gdzie stał tez Pacemaker, którego miałem się trzymać.  Również nastawiłem sobie Virtualnego Partnera na ten czas.  Godzina 11 i strzał z armaty i start. Za nim bieg na dobre się rozpoczął zaraz jak przekroczyłem linię startu z kieszonki na plecach wyleciały mi wszystkie żelki. Kiedy się obróciłem i zobaczyłem wielotysięczny tłum lecący wprost na mnie zastanawiałem się czy warto jest się po nie schylać. Jakimś cudem udało mi się pozbierać ale jednego nie udało się uratować:( Zostały tylko 3 żelki. Oczywiście zanim się pozbierałem Pacemaker zginął mi w tłumie i tyle go widziałem. Doskonały początek biegu. Pozostał już tylko Virtualny Partner, który z każdym metrem mi uciekał. Biegnąc poboczem i chodnikach udało mi się go dogonić na pierwszym wzniesieniu. Od 2 km do 7 biegliśmy razem. 7 - 9 km to podbieg pod przeł. Tapadła. Niestety tutaj mój duszek zaczął mi uciekać. I na szczycie traciłem do niego 10". Można powiedzieć że pierwsze 10 km przebiegłem według planu na czas 1h40'. Lecz czułem już zmęczenie pościgiem na początku. Zbieg i tu tradycyjnie masa ludzi mnie wyprzedza. Ale najważniejsze było że nadrabiam czasu nad moim Virtualnym Partnerem do ponad 1'30". Na płaskim przewaga wzrasta do 1'55":) 15 km i strefa bufetu. Tutaj jak na wcześniejszym nie zatrzymuje się i łykam wcześniej wspomniane żelki. 17 km biegu i zaczyna mnie łapać kryzys. Tempo spada, duszek zaczyna odrabiać straty. Na 18 km kiedy wreszcie staje na bufecie żeby dać odpocząć nogom duszek zmniejsza stratę do 1'22". Tylko 3 km i aż 3 km do mety. Biegnę ile mam tylko sił ale nogi stają się jak kołki. Nerwowo spoglądam na zegarek ile jeszcze zostało i żeby zmieścić się w 1h40'. 20 km biegu i ostatni podbieg tutaj ledwo już człapie a duszek zbliża się nieubłaganie. Ostanie 500m to lekki zbieg do mety tutaj udaje się utrzymać przewagę. Meta i czas 1h39'23" czyli udało się poprawić rekord trasy i życiowy:) Kapitalna sprawa bo udało się poprawić poprzedni wynik aż o 10'55":)   




Na Mniszków

Czwartek, 19 marca 2015 · dodano: 19.03.2015 | Komentarze 4

Dawno już nie zaglądałem w tamte rejony może dlatego że trzeba potem wracać tą samą drogą:( Chyba ostatni trening przed sobotnią Sobótką postanowiłem spędzić na rowerze i wjechać na Mniszków. Podjazd pod Mniszków rozpocząłem niemrawo może dlatego że miałem przeciwny wiatr dość mocny. Ale jechałem mocno jak to mam w zwyczaju. W końcówce niestety zabrakło sił i jechałem zygzakiem. Potem jak zjeżdżałem doszedłem dlaczego. Mianowicie cały podjazd zamiast pokonać na małej tarczy z przodu pokonałem na dużej. Od taka pomyłka mi się przydarzyła. Obym tylko nie miał takiej końcówki w Sobótce bo będzie naprawdę ciężko.




  • DST 7.00km
  • Czas 00:46
  • VAVG 6:34min/km
  • HRmax 198 (100%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Podjazdy 231m
  • Aktywność Bieganie

Poszukiwanie HR max na ścianie płaczu

Wtorek, 17 marca 2015 · dodano: 17.03.2015 | Komentarze 2

Dyspozyjcja dzisiejsza fatalna... zastanawiałem się czy dziś biegac. Ale jakoś przemogłem sie i ruszyłem. Bardzo słaby początek i tak prawie było przez całą droge. Kiedy byłem przy Jedlinkach postanowiłem że resztką sił zmierzyć się z ścianą płaczu na odcinku 400m z nachyleniem ponad 25%. Tylko na tym odcinku zebrałem się w sobie i pobiegłem po HR max i rekord ściany. Max HR od teraz wynosi 198 a czas odcinka od dziś 3'33" i został poprawiony o 17". Przed Sobotką nie jest to zły czas ale biorąc pod uwagę całość jest fatalnie:(




Przeprawa z przeł. Rędzińska

Piątek, 13 marca 2015 · dodano: 14.03.2015 | Komentarze 1

Dawno już nie miałem okazji jechać w takich warunkach. Temperatura poniżej 0, wiatr w twarz i padający deszcz ze śniegiem. Iście alpejskie warunki. Na Kowarską spokojnie a następnie zjazd do Pisarzowic. Tutaj przjemność się skończyła bo nogi mi zesztywniały i wiało pod samą przełecz. Na szczycie śnieg ale droga przejezdna. Zjazd to non stop na hamulcach. Następnie kierunek Kamienna Góra i wiatr w plecy:) Dalsze km to już bez historii. Kiedy dojechałem do domu powiedziałem sobie że ostatni raz jechałem takich warunkach




  • DST 13.50km
  • Czas 01:54
  • VAVG 8:26min/km
  • HRmax 195 ( 98%)
  • HRavg 168 ( 85%)
  • Podjazdy 800m
  • Aktywność Bieganie

Człowiek musi być szalony

Środa, 11 marca 2015 · dodano: 12.03.2015 | Komentarze 4

Po dniu przerwy zmierzyłem się ze Skalnym Stołem porą zimową. Koledzy z Jeleniej nie dojechali więc ruszyłem samotnie. Od początku wiedziałem że będzie trudno, bo nogi cięzkie jak z ołowiu:( Po pierwszym międzyczasie tylko się w tym utwierdziłem. Dotychczasowy rekord to ponad 1h10' do tego pora letnią. Jednakże wtedy to był lajtowy bieg. Dziś chciałem pobieć po prostu szybko. Do Jedlinek nic śniegu ale za Jedlinkami zaczął się on pojawiać. Od ujęcia wody to już wydeptana ściezka w śniegu. Przy Budnikach jestem po ok. 34'. I od tego miejsca zaczynaja się schody. Warunki bardzo trudne, coraz więcej śniegu i zaspy a jakby tego było mało to nachylenie powala na kolana. Kiedy jestem na wolnej przestrzeni dosłownie zapadam się po uda jedną nogą a potem kolejną. Niby wedptana ściezka. Przez chwile zastanawiam się czy pchać się dalej. Jakoś udaje mi się dojść do drugiego odcinka w lesie i tu sytuacja jest nieco lepsza. Ostatni fragment też przebiega po wolnej przestrzeni i tu już sam przecieram szlak po kolana w śniegu. Siła woli dochodze na szczyt, bo biegiem tego nie można nazwać. KIlka zdjęć i powrót do domu tą samą drogą. Czy warto było? TAK




Na Karpacz

Poniedziałek, 9 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 0

Musiałem nieco rozprostować nogi po wczorajszym więc wybrałem się na Karpacz z jednej prostej przyczyny bo blisko:)Pogoda iście wiosenna i lekki wiatr spowodował że fajnie się jechało:)Nogi po wczorajszym dochodza do siebie ale jest dobrze:)




  • DST 21.10km
  • Czas 01:50
  • VAVG 5:12min/km
  • HRmax 196 ( 99%)
  • HRavg 166 ( 84%)
  • Kalorie 1532kcal
  • Podjazdy 326m
  • Aktywność Bieganie

Próba generalna

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 2

Do Sobótki zostały już tylko 2 tygodnie więc musiałem koniecznie zrobić próbę generalną. Szkoda tylko że musiałem biec po nocy w pracy ale nie mogłęm znaleśc innego terminu. Wypiłem puszkę powera i stanąłem na starcie. Trasa bez mała identyczna jak w Sobótce tzn. podobne przewyższenie i jeden porządny podbieg. Utsawiłem sobie Virtualnego Partnera na 5'20" i ruszyłem. Pierwsze kilometry to lekko z górki aż do Kaprnik. Druga część trasa to już wspinaczka pod przeł. Gruszkowska. Co jakiś czas spoglądałem dodatkowo na Training Efect, któy mnie bardzo interesował pod kątem treningu. Było dobrze aż do podnóża podbiegu. Było 3,6:) Kilkukilometrowy stromy podbieg wywrócił wszystko 500m przez szczytem pokazał 5 i było pozamiatane. Oznaczało to że się przeciążyłem:( Od tego momentu nie bacząć już na zegarek pędziłem w dół do Kowar. Ostatnie kilometry to już lekkie podkręcanie tempa aż do mety:) Po drodze doskwierały troche kolana ale to narmalne jeszcze w tym roku tyle nie przebiegłem i miałem braki w bieganiu przez ostatni miesiąc. Jest dobrze zwałszcza jeśli patrzać na dystans to poprawiłem czas z Sobótki o 9":)




Trening na ulubionym podjeździe:)

Czwartek, 5 marca 2015 · dodano: 05.03.2015 | Komentarze 1

Pogoda okropna więc pozostało kręcić się dookoła komina:)Dziś wyczaiłem funkcje Training Effect. Dziś pokazało dziś 3,6 w 5 stopniowej skali. Z opisu wygląda że jest poprawa:)