Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mountventoux z miasteczka Kowary. Mam przejechane 38469.33 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 401673 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mountventoux.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:254.02 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:12:13
Średnia prędkość:20.79 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:7310 m
Maks. tętno maksymalne:196 (97 %)
Maks. tętno średnie:170 (84 %)
Suma kalorii:6707 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:31.75 km i 1h 31m
Więcej statystyk
  • DST 27.28km
  • Czas 01:00
  • VAVG 27.28km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 196 ( 97%)
  • HRavg 158 ( 78%)
  • Podjazdy 556m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nareszcie rower:)

Czwartek, 24 października 2013 · dodano: 24.10.2013 | Komentarze 0

Nareszcie prawie po 2 tygodniowej przerwie w końcu mogłem zakosztować jazdy na rowerze. Ciekaw byłem jak moje nogi będą kręciły po kontuzji. Wybrałem trase rzecz jasna dookoła komina po 3 hopkach. Tak na godzinę na początek. Od początku ruszyłem bardzo mocno jakbym pierwszy raz miał rower. Po kontuzji nie było już śladu. Nic nie dolegało. Nawet sie nie obróciłem a byłem już w domu.




Ślężański Klasyk

Niedziela, 13 października 2013 · dodano: 14.10.2013 | Komentarze 4

Slężańki Klasyk miał być ostatnim akcentem wyścigów w tym roku a zarazem znakomitym zakończeniem sezonu kolarskiego od dawna. Jednakże wszystko wywróciło się do góry nogami. Nie byłem nigdy przesądny ale tyle pecha co mnie spotkało 13 dnia października to się nigdy nie spodziewałem. Cieszyłem się że pojadę razem ze znakomitym kolarzem Marcinem z Lubawki i razem bardzo fajnie pożegnamy tegoroczny sezon. Niestety Marcin nie mógł jechać i musiałem jechać sam:( Nie dość że późno wyjechałem to rzutem na taśmę odebrałem numer startowy. Po prostu nie mogłem trafić. Drogi były zamknięte a drogowskazów do biura zawodów nie uświadczyłem. Nawet dobrze się nie rozgrzałem a musiałem się ustawić na starcie. Wcisnąłem się zaraz na początku żeby mieć fajny start. Ale już po starcie zostaje przyblokowany i pierwsza kilkunastoosobowa grupa odjeżdża mi na ok. 50m. Wrzucam się w pogoń i dochodzę ich. Niestety na drodze leżą pozostałości po rajdzie samochodowym i na krótkim zjeździe tragicznie wchodzę w zakręt i tracę znowu do tej grupy. Taka ok. 50 m strata utrzymuje się przez kilka km. Kolejny zjazd i razem jak się nie mylę z Bartkiem Zającem ponownie zaczynamy się zbliżać do tej grupy na kilkanaście metrów. I wtedy na bardzo śliskim zakręcie uślizguję mi się koło i zaliczam upadek:( Nie spodziewałem się że w tym miejscu zakończy się mój wyścig. Rysując tak po asfalcie wypadam poza szosę. Wszystko tak szybko się działo że nie pamiętam które koło mi uciekło. Poobdzierany podnoszę się i sprawdzam co ze mną i rowerem. Od razu czuje ból całej lewej strony. Od kostki aż po łokieć. Dziury były na spodniach i koszulce i krew. W rowerze wygięta kierownica, manetki i coś nie tak z kołem. Mimo to wsiadam na pokiereszowany rower i próbuję jechac dalej. Ale z każdą przekręconą korbą czuje coraz większy ból i złość jak mijają mnie kolejni kolarze a ja nie jestem nawet w stanie usiąść im na kole:( Straszne uczucie. Od tej chwili chciałem już tylko dojechać do Sobótki i wsiąść do auta i jechać do domu. Na szczęście udaje mi się dojechać na końca pierwszego okrążnia. Na mecie chciałem skorzystać pomocy medycznej ale nie mogłem ich zlokalizować. W tym samym miejscu odbywały się rajdy samochodowe i było dużo zamieszania. Machnąłem ręką i kulejący skierowałem się w stronę auta. W aucie miałem apteczkę i sam sobie udzieliłem pomocy:) Szybko potem wyjechałem do domu. Aby tego było mało kilka km przed domem auto zaczęło się dławić i komputer wyłaczył silnik na szczęscie tylko jeden raz. Porażka jednym słowem. Takim autem ledwo dojechałem do domu. Wszystkie znaki na niebie wskazują że nie miałem tam jechać tylko zostać z moimi dziewczynami:)Teraz pozostaje tylko zasłużony wypoczynek i lizanie ran:)




  • DST 23.40km
  • Czas 00:56
  • VAVG 25.07km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 176 ( 87%)
  • HRavg 141 ( 70%)
  • Podjazdy 481m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła komina

Piątek, 11 października 2013 · dodano: 11.10.2013 | Komentarze 0

Za oknem bardzo wietrznie i pogoda zaczyna się pogarszać ale wybrałem się na trening przed ostatnim wyścigiem w sezonie w Sobótce. Dziś już nie było tak wysokich gór jak poprzednio ale i tak jadąc odczuwałem zmęczenie. Może to wpływ nieprzespanej nocy?!Wybrałem trasę charakterystyka podobną do tej w Sobótce więc krótkie i lekkie podjazdy. Idealnie się do tego nadawała trasa którą często w ostatnim czasie uczęszczałem. Mianowicie przez przeł. Gruszkowską do Karpnik i z powrotem przez ową przełęcz do domu.




  • DST 24.50km
  • Czas 01:35
  • VAVG 15.47km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 182 ( 90%)
  • HRavg 158 ( 78%)
  • Kalorie 1227kcal
  • Podjazdy 1063m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolej przyszła na brata Jelenki

Czwartek, 10 października 2013 · dodano: 10.10.2013 | Komentarze 0

Miała być dziś powtórka poprzedniego treningu ale coś nie miałem natchnienia na duże wspinanie mowa oczywiście o Jelence:) więc szybko musiałem skorygować moje plany. Za oknem ładna słoneczna pogoda więc trzeba było wyjechać. Ale już za pierwszym zakrętem dostałem niespodziewany wiatr w twarz i moja ochota na dobry trening ostygła. Wiadomo że wiatr to nic dobrego. Pierwsze km to oczywiście tradycyjnie wspinanie się przez drogę głodu na przełęcz Kowarską. Na przełęczy Kowarskiej zameldowałem się po 20'43". Bardzo kiepsko mi się jechało ale jechać trzeba:) Kolejna premia to Okraj i tu też notuje dużą stratę do poprzedniego treningu - 48'12". Zaraz jak przekroczyłem przejście graniczne dostaje jeszcze większy podmuch ale utrzymuje na szczęście równowagę. Zjeżdżam tą samą drogą co ostatnio ale już po suchej nawierzchni. Niestety kolumna samochodów uniemożliwia mi rozwinięcie większej prędkości. Będąc już na dole skręcam w kierunku Okraju i rozpoczynając kolejny podjazd zastanawiam się co dalej?! Jelenka odpada bo z taka dyspozycja jak dziś było by mi bardzo trudno podjechać ten podjazd. Nogi bardzo ciężko kręcą od samego początku pomijając już wiatr. Zbliżając się do Okraju przychodzi mi do głowy pomysł żeby podjechać bliźniaczo podobny podjazd zaraz przed Okrajem. Można powiedzieć że jest to brat Jelenki:)Jednakże długość i nachylenie jest nieco mniejsze. Mianowicie ma on 1,5km o średnim nachyleniu 10%. Mimo że jest tak krótki moja prędkość waha się w graniach 7 km/h i bardzo opornie mi idzie te ostatnie 1,5km. Po 11'03" osiągam wysokość 1200m.n.p.m. i upragnione ostatnie metry treningu. Cały podjazd zajął mi z dołu 35'46" 158. Aż szkoda że władze Kowar nie pomyślą żeby zrobić tu metę naszej słynnej czasówki na Okraj. Te ostatnie 1,5 km do góry po długiej wspinaczce z Kowar z pewnością by nie jednego wymęczyło:) Również dziś moja żona wyszła na swój pierwszy trening po przyjściu na świat Hani:)Czego można chcieć więcej. Musze pomyśleć nad trzecim rowerem i kaskiem:)




  • DST 27.50km
  • Czas 01:37
  • VAVG 17.01km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 158 ( 78%)
  • Kalorie 1269kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Próba sił z Jelenką

Poniedziałek, 7 października 2013 · dodano: 07.10.2013 | Komentarze 3

Rozochocony siłowaniem się z karkonoskimi podjazdami przyszedł czas na bardzo wymagający podjazd do schroniska Jelenka na 1265 m.n.p.m. Pogoda nie była za specjalna ale musiałem spróbować. Mając tylko 2 godziny czasu starannie wybrałem trasę aby się zmieścić w limicie przez siebie założonym. Chciałem zwerbować kolarza Marcina ale nie udało mi się:( Godzina 15 więc ruszam bo czas nagli. Wybrałem opcje przez drogę głodu aby troszkę nadgonić czas. Ciężko się jedzie zaraz po obiedzie. Pierwsze międzyczasy wskazywały że będzie bardzo ciężko zmieścić się w limicie. Po 19'09" jestem już na przełęczy Kowarskiej. Asfalt już jest mokry więc trzeba uważać nawet jak jedzie się pod górę. Przejechawszy przełęcz i jadać w kierunku Okraju odziwo zaczynam odczuwać lepszą jazdę co mnie bardzo cieszy. Po 43'18" jestem już na Przełęczy Okraj. Zaczynają nasuwać się chmury i zaraz spodziewam się deszczu ale ryzykuje i zjeżdżam wąską drogą w kierunku Dolnej Upy. Tak jakby od kuchni. Ręce cały czas na hamulcu bo widać że ślisko. Z trudem udaje mi się wyhamować na samym dole gdzie skręcam ostro w prawo i zaczynam podjazd w kierunku Jelenki. Od tego momentu pozostaje jeszcze 6,4km o śr. nachyleniu 7,8%. Bardzo dobrze się jedzie. Przed wyjazdem założyłem sobie żeby nie przekroczyć tętna 175 i do tej pory wszystko jest super. Mieściłem się w limicie. Pierwsze 4 km tego podjazdu bardzo szybko upływają i pokonuje go w 14'11". Ale następne 2,4 km to już istna ściana płaczu śr. nachylenie tego odcinka to 13,6%. Zrzucam na lżejsze przełożenie i jadę do góry. Chmury coraz niżej i widoczność też już kiepska. Staram się żeby tylko nie było uślizgu. Nie stając na pedała powoli w tempie chodu człowieka drapie się do góry. Na drodze można zauważyć jak ktoś namalował odległości do Schroniska tylko w rosnących wartościach. Widoczność na kilka metrów. Po 19'34" wyłania mi się schronisko Jelenka. Nie udało mi się jednak zmieścić w 175 tętna wyszło max. 178 ale i tak jestem zadowolony. Cały podjazd 33'45" przy średnim 164. Szybko zawracam i zjeżdżam w dół i zaczynam już ostatni niewielki podjazd pod Okraj gdzie jest meta mojego dzisiejszego treningu. Po 1h38'27" melduje się na mecie.Potem już tylko relaksacyjny zjazd do domu do moich kochanych dziewczyn:) Jedne co mnie ździwiło to średnia prędkość bo wyszła zaledwie 17km/h. Zdawać by się mogło że co dzień to gorzej:) Ale potem siedząc w domu i analizując to przy 27,5 km i przewyższeniu 1200m to nie mogę chyba narzekać. Powoli można czekać na niedziele na ostateczne zakończenie sezony w Sobótce:)




  • DST 77.50km
  • Czas 04:08
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 191 ( 95%)
  • HRavg 163 ( 81%)
  • Kalorie 3351kcal
  • Podjazdy 2380m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karkonoskie piekło

Niedziela, 6 października 2013 · dodano: 06.10.2013 | Komentarze 2

Zawsze marzyłem żeby zakończyć sezon w iście alpejskim stylu i nadszedł ten dzień. Październik jest bardzo łaskawy więc trzeba było wykorzystać okazje. Wstałem wcześnie rano i wyruszyłem do Sosnówki dolnej gdzie miał czekać na mnie Bartek i z nim miałem zmagać się w Karkonoskimi podjazdami. Lecz Bartka niestety nie było. Defekt go wykluczył z jazdy. Nie pozostało nic innego jak ruszyć samotnie. Na śniadanie podjeżdżam pod Sosnówkę Górną i Borowice. Na pierwszej premii w Borowicach melduje się po 23"11. Potem szybki zjazd i podjazd drogą sudecką pod przeł. Karkonoską. Ten podjazd był już bardziej wymagający. Spokojnym i równym tempem dojeżdżam do kluczowego momentu tego podjazdu. Mianowice 3,5 km odcinek o śr. nachyleniu 11,6%. Piekielnie ciężki odcinek. Tarcze zrzucam na lżejszą i mozolnie powoli wspinam się do góry. W środkowej części tego odcinka łapie drugi oddech bo jest lekkie wypłaszczenie. Ale ostanie metry znowu bardzo mocno trzymają. W oddali słyszę jak ktoś gra na trąbce co poniekąd dodaje otuchy. Tętno bardzo wysokie pomimo że staram się jechać powoli. Po 28'33" jestem na przełęczy karkonoskiej gdzie od razu rozpoczynam zjazd w kierunku Vrchlabi. Bardzo długi i szybki zjazd. Po ponad 30 min zjeździe docieram do Vrchlabi gdzie rozpoczynam najdłuższy tego dnia podjazd do kapliczki znajdującej się na wysokości 1509 m.n.p.m. o długości 16,5 km o przewyższeniu 1050 m i o średnim nachyleniu 6,3%. Jednakże te nachylenie nie oddaje rzeczywistej trudności tego podjazdu. Ponieważ po 4 km tego podjazdu następuje prawie 2 km zjazd więc rzeczywiste śr. nachylenie jest większe. Pierwsze kilometry to podjazd pod Strazne gdzie melduje się po 20'. Potem opisywany 2 km zjazd i podjazd do kapliczki. Początkowa droga nie jest za dobra ale już po chwili robi się bardzo dobra i coraz wyżej pnie się do góry. Coraz bardziej zaczynam odczuwać zmęczenie jazdą wcześniejsza przełęcz zrobiła swoje. A to moim zdaniem jest łatwiejsza wersją podjazdu pod ową Kapliczkę. 2 km przed schroniskiem Vyrovka droga przechodzi w szutrową i kamienistą ale ja przejeżdżam ten odcinek poboczem. Od Vyrovki ponownie asfalt i już tylko 1,5 km do dachu Karkonoszy. Wyżej asfaltem nie da się wjechać. Po 1h25'59" udaje się wjechać na Kapliczkę:)Szybko nawracam i zaczynam karkołomny zjazd do Pecu bo czas zaczyna gonić coraz mocniej. Przez ponad 10 min ciągłego hamowania ręce w Pecu są już bardzo zmęczone a ja coraz bardziej. Zjazd do Krizovatki i podjazd finiszowy do przełeczy Okraj o długości 11,5 km o śr. nachyleniu 3,7%. W porównaniu do poprzednich to pestka jednak z każdym kolejnym km jedzie się już bardzo ciężko. Zaczyna brakować picia i jedzenia. Jazda w takiej porze roku wysysa z człowieka bardzo dużo energii. Dojeżdżając do Okraju w głowie miałem jeszcze podjazd pod słynną Jelenkę ale już i tak byłem mocno spóźniony więc sobie odpuściłem. Ale to jest do zrobienia w przyszłym roku większym gronie. Poprzestałem na Okraju. Po ponad 4 godziny walki w największymi podjazdami dojechałem do mety na Okraju. Potem już tylko czerpałem przyjemność ze zjazdu do Kowar do domu gdzie już czekała na mnie Żona i Hania:)




-karkonoskie-pieklo/?newly_saved=true




  • DST 28.42km
  • Czas 01:11
  • VAVG 24.02km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 175 ( 87%)
  • HRavg 151 ( 75%)
  • Kalorie 860kcal
  • Podjazdy 725m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeszcze raz powtórka z rozgrywki i męczący wiatr

Czwartek, 3 października 2013 · dodano: 03.10.2013 | Komentarze 0

Dziś miałem sobie zrobić dzień przerwy ale jak tu nie wyjść na rower jak za oknem piękna październikowa pogoda. Jedyny problem to wiatr dziś wyjątkowo dawał się we znaki. Tradycyjnie wybrałem się na moją pętle Karpnicką z wersją trudniejszą a finisz oczywiście za sztolniach kowarskich.

1 premia górska 07'04" 165 1,75km 6,8%
2 premia górska 12'42" 165 2,95 km 6,5%
3 premia górska 17'19" 159 4 km 6,2%
Dużymi krokami zbliża się koniec urlopu ale mam nadzieje że w najbliższą niedziele uda się razem z kolarzem Marcinem i spółką wyjechać na solidny trening po Czechach, który chodzi za mną już od dłuższego czasu:)Po ostatnim wypadzie przypadło mi do gustu jechać w większej grupie:)




  • DST 28.42km
  • Czas 01:12
  • VAVG 23.68km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 176 ( 87%)
  • HRavg 154 ( 76%)
  • Podjazdy 725m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powtórka z rozrywki

Środa, 2 października 2013 · dodano: 02.10.2013 | Komentarze 0

Po 3 godzinnym spacerze z Hanią nadszedł czas na rozgrzanie mięśni i wybrałem się trening dookoła komina. Na dobre już wyciągnąłem ciuchy zimowe bo jazda przy kilku stopniach to już nie przelewki. Praktycznie bez wiatru bardzo szybko i fajnie się jechało. Tradycyjnie na koniec podjazd do Kowarskich sztolni zakończył moje dzisiejsze zmagania.

1 premia górska 07'23" 165
2 premia górska 12'55" 165
3 premia górska 17'11" 163