Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mountventoux z miasteczka Kowary. Mam przejechane 38469.33 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 401673 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mountventoux.bikestats.pl
  • DST 10.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 6:18min/km
  • VMAX 5:00min/km
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 177 ( 86%)
  • HRavg 152 ( 74%)
  • Kalorie 711kcal
  • Podjazdy 100m
  • Aktywność Bieganie

Pętla Chopina

Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 4

Ostatni trening przed niedzielnymi zawodami w Kamiennej Górze:)




  • DST 10.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 6:18min/km
  • VMAX 4:51min/km
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 167 ( 81%)
  • HRavg 141 ( 69%)
  • Kalorie 708kcal
  • Podjazdy 100m
  • Aktywność Bieganie

Pętla Chopina

Środa, 9 kwietnia 2014 · dodano: 09.04.2014 | Komentarze 0

Powtórka z rozrywki więc jedna z moich ulubionych pętli po płaskim:)




  • DST 10.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 6:18min/km
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 169 ( 82%)
  • HRavg 149 ( 73%)
  • Kalorie 771kcal
  • Podjazdy 100m
  • Aktywność Bieganie

Pętla Chopina

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 07.04.2014 | Komentarze 0

Dziś chciałem ponownie spróbować sobie pobiec w  tempie maratonu, który zbliża się wielkimi krokami. Wybrałem trasę jeszcze bardziej płaską od wcześniejszej. Jak te 42 km przebiegnę w takim tempie jak te 10km to będę bardzo zadowolony:)




  • DST 10.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 6:18min/km
  • VMAX 4:24min/km
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 177 ( 86%)
  • HRavg 151 ( 74%)
  • Kalorie 787kcal
  • Podjazdy 250m
  • Aktywność Bieganie

Kowary

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 4

Dziś miała być fajna jazda w grupie ale pogoda niestety pokrzyżowała nasze plany. Tak więc korzystając z okazji że pogoda jest pod psem wybrałem się na trening biegowy. Maraton 1 maja zbliża się wielkimi krokami a ja w ostatnich 2 tygodniach przebiegłem zaledwie 25 km:( Wybrałem dziś trasę blisko domu i kręciłem się po 1 km pętli z 350 metrowym  podbiegiem o średnim nachyleniu 4%. Starałem się biec tempem ok. 6'20"/km. Podobnym do tego jakie chce uzyskać na maratonie. Jednym co mnie pociesza jest fakt że moja dzisiejsza trasa była na pewno trudniejsza od tej w Jelczu-Laskowicach. Tylko co innego przebiec 10 km a co innego 42,195km. Celem jest uzyskanie 4h30'00" więc będzie się działo:)   Za tydzień generalna próba w Kamiennej Górze na dystansie 10 km ale już w tempie startowym.




  • DST 108.35km
  • Czas 04:43
  • VAVG 22.97km/h
  • VMAX 67.78km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 194 ( 95%)
  • HRavg 159 ( 77%)
  • Kalorie 3821kcal
  • Podjazdy 2297m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Góry olbrzymie

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 2

Góry Olbrzymie tak nazywają się nasze piękne Karkonosze. Przyszła więc pora na zmierzenie się po raz kolejny z tym trudnym terenem. Po wczorajszym preludium miało być jeszcze ciężej.  Zagadałem z Arielem i umówiliśmy się na dziś. Do miejsca spotkania tj. Sosnówki jechałem sobie spokojnie aby być o umówionej porze.W Sosnówce czekał już Ariel i ruszyliśmy. Tempo od początku spokojne bo wiedzieliśmy ile trudności nas czeka. Na pierwszej dziś górskiej premii w Borowicach zameldowaliśmy się z czasem 22'18". Potem szybko zjazd i podjazd drogą sudecką pod przełęcz Karkonoską, która miała być dzisiejszym "dachem" naszego treningu. Początkowy fragment podjazdu poszedł całkiem sprawnie. Nadszedł czas na finałowy 3,5 km podjazd pod ową przełęcz przez wielu uznawaną na najtrudniejszą do pokonania w Polsce. Od razu padło hasło "jedziemy własnym tempem" i tak zrobiliśmy. Rozpoczęliśmy podjazd z wielkim animuszem.

Tętno od razu podskoczyło do góry i ciężko się jechało. Ariel utrzymywał koło i jechał tuż za mną. Na wypłaszczeniu jechaliśmy już razem. Nikt nie odpuszczał a oddech stawał się coraz cięższy. Ciągle w ramię w ramię. Kiedy zaczął się kolejny fragment a droga stawała się coraz bardziej wymagająca brakowało mi tchu. Co prawda zyskałem nad Arielem kilka metrów ale on się nie poddawał i konsekwentnie jechał swoim tempem. Końcowy fragment to jazda co jakiś czas wężykiem żeby złapać oddech.

  Przed samym szczytem musieliśmy przez kilka metrów przeprowadzić rower po śniegu. Na szczycie zameldowaliśmy się po 27'52" ciężkiej górskiej wspinaczki. Na "dachu" dzisiejszego treningu pomachaliśmy moim dziewczyną, które widziały nas w kamerce na przełęczy. Tym miłym akcentem zaczęliśmy szybki zjazd w dół do Vrchlabi. Z góry tempo oscylowało miejscami 60km/h więc adrenalina była. W Spindlerowym Młynie  doszliśmy czeskiego kolarza i jechaliśmy z nim po zmianach. Poszło od razu mocniejsze tempo. Takim tempem jechaliśmy kilka km aż do momentu kiedy Ariel powiedział stop. Odpuściliśmy Czecha na krótką chwile ale po ponownym pościgu doszliśmy go. Niestety jechał prosto za Vrchlabi a my skręciliśmy  lewo i rozpoczęliśmy podjazd pod Strazne. 4 km podjazd o średnim nachyleniu 6,8%, który mojemu towarzyszowi mocno dał się we znaki.

Równym tempem po 19'28" razem wjechaliśmy na szczyt. Czas gonił a my rozpoczęliśmy zjazd krętymi ulicami do Lanova. Między Lanovem a Czarnym Dołem był czas na złapanie oddechu. Był to bodaj jedyny płaski odcinek na naszym treningu. W czarnym dole zaczął się kolejny podjazd pod Janskie Lazne długości 7,2 km o średnim nachyleniu 4,5%. Cały czas jechaliśmy w ramię w ramię. Dało się już odczuć trudy dzisiejszej jazdy. Czasami, kiedy zerkałem na Ariela i widziałem jego wyraz twarzy wydawało mi się że to dla niego istna droga krzyżowa, której dzielnie stawia czoło. Po 25'13" wspinaczki byłyśmy na szczycie kolejnej przełęczy. Zjazd do Svobody po pięknym asfalcie. W Svobodzie rozpoczęliśmy ostatni tego dnia podjazd pod Okraj. Pomału kończyła się woda więc jazda stawała się trudniejsza. Od Krizovatki zaczął się faktyczny podjazd i momentami prędkość spadała do 11km/h. Tuż przed Okrajem pokazałem Arielelowi gdzie pojedziemy następnym razem. Była to oczywiście Jelenka. Ośnieżona jeszcze ale w maju nie odmówimy sobie tej przyjemności. Czas na Okraj 42'08". Na Okraju Ariel napełnił bidony i rozpoczęliśmy zjazd do Kowar. W Kowarach podziękowaliśmy sobie za wspólną jazdę a Ariel pojechał do Jeleniej Góry. Kolarzu zrobiliśmy dziś kawał dobrej roboty:)




  • DST 86.25km
  • Czas 03:25
  • VAVG 25.24km/h
  • VMAX 55.94km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 191 ( 93%)
  • HRavg 146 ( 71%)
  • Kalorie 2417kcal
  • Podjazdy 1566m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śladami ekipy z Lubawki

Środa, 2 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 2

Po kilku dniach przerwy ponownie wsiadłem na rower. Pogoda idealna więc ruszyłem. Do końca nie wiedziałem gdzie mam jechać. Postanowiłem udać się najpierw na przeł. Kowarską drogą głodu. Ciężko się jechało szczególnie w końcowych fragmentach tego podjazdu. Po 20'06" zameldowałem się na górze. Następnie pojechałem na Rozdroże i dalej w kierunku Lubawki. Oczywiście koło zbiornika Bukówka zaczęło powiewać. Podjazd pod Szczepanów zaliczyłem z czasem 4'24". Po 56'34" byłem już w Lubawce w miejscu gdzie zawsze spotykam się z ekpą z Lubawki. Skręt w prawo i na horyzoncie widzę grupę kolarzy:) Radość moim oczom nie miała końca. W końcu jest nadzieja że nie bede jechał sam. Zastanawiałem się tylko czy zdołam ich dojść?!Od razu pełen gaz i tętno szybuje mocno do góry. Trochę przeszkadza pęd powietrza ale z każdym metrem zaczynam grupę dochodzić. Na moje oko jechali ok. 30km/h. Udaje mi się ich dogonić tuż za przejściem granicznym. Auto jadące za grupą było z woj. zielonogórskiego. Ku mojemu zaskoczeniu byli to młodziki na szosówkach a wśród nich również dziewczyny. Chwile pogadaliśmy i niestety oni pojechali na Trutnov a ja na Zacler. Nawet nie wiem czy 2 km z nimi pojechałem. Trudno się mówi. Ponownie jechałem solo. Tempo oczywiście spadło ale to nie było aż tak istotne. Ważne że jechałem do przodu. Nogi w Czechach poczuły się nieco lepiej. Ale dalej nie było tej lekkości. Zaraz za Zaclerem udało mi się zrobić fajną fotkę.

Potem pozostał już tylko zjazd do Trutnova. Dalej kierowałem się w stronę Okraju jak to w zwyczaju mieli czynić moim znajomi z Lubawki. Jednym słowem chciałem zatoczyć pętle. Zbliżając się do Svobody pojawiła się w końcu lekkość więc postanowiłem to wykorzystać i zahaczyć o Janskie Lazne. Pojechałem alternatywną drogą z centrum miasta aby ominąć dziury. Droga nawet całkiem.

Będąc już w uzdrowisku przypomniał mi się atak Flanelosa więc i ja również w tym miejscu mocniej przycisnąłem na pedała.  Zatoczyłem pętle i zjechałem ponownie do Svobody. Skręt w lewo i mozolny podjazd pod Okraj. Na Krizovatce jak to miałem robić w zwyczaju zrobiłem sobie czasówkę na Okraj. 

Tempo nie było za szybkie ale byłem zadowolony. Wyszło 37'40". Potem to już tylko upragniony zjazd do Kowar i kończący 400m podjazd ze średnim nachyleniem 10%. Trening na plus choć brakowało kompana do wspólnej jazdy:( Jutro być może większe góry i 2000m przewyższenia:)




  • DST 91.64km
  • Czas 03:46
  • VAVG 24.33km/h
  • VMAX 61.17km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 192 ( 94%)
  • HRavg 152 ( 74%)
  • Kalorie 2868kcal
  • Podjazdy 1568m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bezśilność

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 6

Dziś swoją obecnością na moich terenach zaszczyciła mnie ekipa z Lubawki w składzie Marcin i Marek. Wybór trasy nie był przypadkowy bo po cichu myśleliśmy że chłopaki z Jeleniej się przyłączą ale nie udało się:( Ale od początku. Swój trening rozpocząłem samotnie w Kowarach gdzie udałem się na przeł. Kowarską gdzie byłem po 21'57". Potem zjazd w kierunku Kamiennej Góry a potem łącznikiem do Miszkowic. Z wielką radością przyjąłem że pierwszy raz od dłuższego czasu nie było tu wiatru. Na wspomnianym łączniku zmierzyłem się kontrolnie z "czasówką Flanelosa". W optymalnych warunkach wyszło 6'48" przy średnim pulsie 177. Po wjechaniu na szczyt bardzo tempo spadło bo chciałem spotkać się z jadącą ekipa Lubawką w Miszkowicach. Jednakże przyjechałem parę minut za wcześnie i rozpocząłem samotną "ucieczkę" pod Rozdroże. Jednak z każdym kilometrem moja przewaga malała i 1,5 km przed rozdrożem zostałem dogoniony i wchłonięty przez peleton. 

Od tej pory był 3 osobowy skład:) Z chwilą złączenia całej grupy poszło mocniejsze tempo, które do Rozdroża podyktował Marek. Byłem pod wrażeniem jego jazdy i oczywiście nowego stroju. Kiedy minęliśmy Rozdroże za dyktowanie tempa zabrałem się ja. Z przełęczy Kowarskiej to już ogień powyżej 60 km/h. Co z przełęczy Kowarskiej rzadko mi się udawało osiągnąć. W Kowarach ponownie wszystko się zjechało. Ale za Kowarami Marcin zaproponował jazdę po zmianach. Co zaowocowało bardzo szybkim tempem. Na tyle szybkim że przed Sosnówką o mało co bym nie został za grupą. To nie zwiastowało nić dobrego. Minęliśmy Sosnówkę i zbliżaliśmy się do podjazdu pod Zachełmie. Podjazd liczy 4,1 km o średnim nachyleniu 5,7% więc jest co jechać pod górę. Obawiałem się tych gór. Od Sosnówki nogi nie kręciły już najlepiej. Rozpoczęliśmy podjazd wszyscy razem co chwile któryś z nasz wychodził aby pociągnąć mocniej grupę. Zaczął się ostatni bardzo sztywny i tu rozciągnęła się grupa. Zaczęła się naturalna selekcja od tyłu. Marek zaczynał mieć kłopoty potem ja. Najlepiej jechał Marcin, który trzymał równe tempo. Osiągnęliśmy premię górską po 15'46". Potem rozpoczęliśmy razem zjazd do Przesieki gdzie skręcając w prawo rozpoczęliśmy też wymagający podjazd pod Borowice szczególnie w końcówce. Podjazd miał długość 3,8 km i 6,7% nachylenia. Aż do najstromszego momentu jechaliśmy wszyscy razem.

Ostatnie kilkaset metrów przed premią znowu zaczęła się selekcja. Tutaj coraz bardziej zaczynałem odczuwać trudy dzisiejszego treningu. Ale udało się wjechać. Potem to już tylko 3 km podjazd od Karpacza.Tutaj przeżywałem bardzo ciężkie chwile. Nogi zupełnie nie chciały jechać. Modliłem się tylko żeby w grupie wjechać do Karpacza. Kolejny raz mile zaskoczył mnie Marek który bardzo dzielnie utrzymywał tempo naszego peletonu.Wjechawszy do Karpacza do połowy zjazdu towarzyszył nam śnieg i mokra jezdnia. Za Karpaczem ponownie poszło mocniejsze tempo i tak już do Kowar. Przed wyjazdem zakładałem jeszcze że odprowadzę chłopaków na przeł. Kowarską lecz tego dnia miałem naprawdę już dosyć. Jutro cały dzień w pracy to nabiorę świeżości:)
   



















  • DST 10.00km
  • Czas 01:02
  • VAVG 6:12min/km
  • VMAX 4:36min/km
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 165 ( 80%)
  • HRavg 143 ( 70%)
  • Kalorie 714kcal
  • Podjazdy 112m
  • Aktywność Bieganie

Pętla Kowarska

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 28.03.2014 | Komentarze 0

Za oknem pogoda pod psem więc pozostało jedynie zrobić trening biegowy. Tradycyjna Kowarska pętelka i jednym akcentem pod górkę. Jutro zapowiada się jazda w większym gronie więc będzie się działo:) 




  • DST 50.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 21.43km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 180 ( 88%)
  • HRavg 139 ( 68%)
  • Kalorie 1423kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwa światy

Czwartek, 27 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 9

Po dniu przerwy zamarzyło mi się zrobić trening z prawdziwego zdarzenia ponad 100km z przewyższeniem powyżej 2000m. Jednak już po przejechaniu pierwszego km musiałem skorygować swoje plany o 180 stopni. Sobotni wysiłek jaki włożyłem w bieg dawał o sobie znać. Nogi kompletnie nie chciały jechać a puls poszybował aż nadto do góry. Wybrałem więc wariant lekko po górkach. Z Kowar pojechałem sobie na przeł. Kowarską i po 23'23" byłem już na górze. Droga na przeł. Kowarską super, cały czas ładny czarny asfalt a po bokach świeży śnieg:) Skoro taka ładna droga skierowałem się na Przeł. Okraj z nadzieją że drogowcy tym razem mnie nie zawiodą i przygotują ładną czarną drogę dla mnie. Z każdym km do góry śniegu coraz więcej ale droga ku mojemu zaskoczeniu była nadal czarna:) Po 51'34" udało się wjechać na Przeł. Okraj. Teraz pytanie gdzie teraz?!
        
Z wcześniejszych lat doświadczenia wiedziałem że Czesi dbają o drogi i je odśnieżają postanowiłem pojechać na Pecu i tam się pokręcić:)Rozochocony pięknymi widokami zacząłem zjazd. Zaraz za Okrajem piękny suchy asfalt. Ale chyba za wcześnie pochwaliłem naszych południowych sąsiadów. 2 km za Okrajem nie dowierzając oczom patrze na głównej drodze z Okraju śnieg i lód na kilkusetmetrowym odcinku!! Z nadzieją że to tylko chwilowe nie dopatrzenie poprowadziłem rower ale śnieg niestety nie miał końca i perspektywa prowadzenia roweru doprowadziła że musiałem niestety dać sobie spokój i wracać z powrotem na Okraj. Wracając nie mogłem pojąć jak Czesi mogli sobie pozwolić na taką wpadkę. A  my narzekamy na polskich drogowców. Z Okraju pokrytego śniegiem skierowałem się z powrotem do Kowar gdzie skierowałem się na przeł. Gruszkowską i dalej na Karpniki.


W Karpnikach już bez śniegu i mogłem cieszyć się wiosną:) W Karpnikach w lewo i dalej na Krogulec a potem już do Kowar.




  • DST 5.00km
  • Czas 00:35
  • VAVG 7:00min/km
  • VMAX 4:36min/km
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 159 ( 77%)
  • HRavg 138 ( 67%)
  • Kalorie 385kcal
  • Podjazdy 151m
  • Aktywność Bieganie

Kowary - Jedlinki - Kowary

Wtorek, 25 marca 2014 · dodano: 25.03.2014 | Komentarze 0

Niestety za oknem pogoda nie rozpieszcza kolarzy więc wyszedłem rozprostować nogi. Pobiegłem sobie na Jedlinki gdzie często ostatnio przychodzi mi biegać. Jednakże nogi po 2 dniach przerwy były jak z ołowiu. Widać jeszcze ślad po sobotniej imprezie biegowej. Ale jak to mówią czas leczy rany:)