Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mountventoux z miasteczka Kowary. Mam przejechane 38469.33 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 401673 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mountventoux.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:567.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:58
Średnia prędkość:27.04 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Suma podjazdów:9654 m
Maks. tętno maksymalne:200 (99 %)
Maks. tętno średnie:192 (95 %)
Suma kalorii:11432 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:43.62 km i 1h 36m
Więcej statystyk
  • DST 13.50km
  • Czas 00:39
  • VAVG 20.77km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 200 ( 99%)
  • HRavg 192 ( 95%)
  • Podjazdy 590m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czasówka na Okraj 2013

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 0

XVI czasówka na Okraj przeszła do historii. Zważywszy że ostatnio nie dane mi było pojeździć to jestem zadowolony z wyniku. Najbardziej cieszy fakt to że z ręką jest z każdym dniem lepiej:)Dziś dokuczała ale nie jak tak jak ostatnio kiedy w ogóle nie mogłem jeździć. A co do samej czasówki to jechałem na 100% o czym może świadczyć fakt że śr. puls wyszedł 192. Ale jak tu się nie oszczędzać przed własną publicznością:)Czasówka to nie tylko ściganie to też spotykanie się w gronie ludzi. Dziś odwiedził mnie kolarz Marcin z Lubawki czym bardzo ucieszył moją cała rodzinkę. Porozmawialiśmy, wymieniliśmy uwagi na różne tematy co mi się bardzo spodobało. Nie tylko samym rowerem człowiek żyje:)




Przetarcie przed czasówka na Okraj

Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 0

Wreszcie!Po 10 dniowej przerwie spowodowanej leczeniem ran po wypadku wsiadłem na rower i przejechałem trasę jutrzejszej czasówki:)Radość z tego przeogromna, mimo że wciąż odczuwam bóle w dłoni i nadgarstku. Nie zapowiada się że jutro bede walczył o laury ale kręcić trzeba choćby z jedną ręką:)Czas 51"57 nie jest zachwycający ale co zrobić ból zrobił swoje. Z każdym wstaniem na pedała bardzo bolało...




  • DST 72.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 194 ( 96%)
  • HRavg 179 ( 89%)
  • Kalorie 2350kcal
  • Podjazdy 1438m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Liczyrzepa

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 1

Pierwszy i na razie jedyny maraton szosowy z cyklu Pucharu Polski rozgrywany na moim podwórku. A jak u siebie to chciałem dobrze się zaprezentować. Jednakże w tym dniu nie było szans na dobry wynik. Od samego rana fatalnie się czułem:( Osłabiony, nogi jak z ołowiu. Zastanawiałem się nawet czy całkiem nie zrezygnować ze startu. Ale jednak stanąłem na starcie. Start miałem o 11:25 więc już na dworze było bardzo gorąco. Nie przyglądałem się za bardzo grupie bo i tak wiedziałem z tą dyspozycją bedzie mi bardzo ciężko jechać. Start i od razu krótki podjazd pod sztywną górkę. Zostaje wyprzedzony przez kilka osób. Nagle wyjeżdżając na główną drogę w Karpaczu blokuje się ruch, korek i karetka która nie może przejechać i ja z reszta też. Cała moja grupka stanęła. Nikogo nie było żeby umiał pokierować ruchem!A sekundy uciekają hehe. Po dłuższej chwili udaje się jechać w dół w kierunku Kowar. Grupa się rozrywa a ja siadam na koło jednemu kolarzowi z mojej grupy. I myślę jak długo pojadę z nim na kole.Prosi mnie żebym wyszedł na zmiane. Na chwile wyszedłem ale słaba ta zmiana była bo po chwili ponownie on prowadził. Niestety w dzisiejszym dniu więcej z siebie nie mogłem dać ponieważ nie byłem w stanie. Jedziemy razem i dojeżdżamy do obwodnicy Kowar gdzie jak się można było tego spodziewać żywego ducha. Żeby chociaż na chwile wstrzymali ruch, znak stop:) W Kostrzycy ponownie powtórka z rozrywki i auta blokują drogę. Mijamy kolejno Krogulec i Karpniki. Mój towarzysz na odcinkach prostych bardzo szybko jedzie ledwo utrzymuję mu kolo. Zaczyna się podjazd pod przełęcz Karpnicką. O dziwo jadę swoim tempem a kolega trzyma się koła. Zastanawiam się dlaczego on mnie jeszcze nie zostawił skoro ma więcej sił niż ja i go spowalniam. Ale nic jedziemy na górę. Mijamy przełęcz Karpnicką i docieramy do Janowic gdzie rozpoczyna się podjazd pod Miedzianke o wiele trudniejszy niż ten wcześniejszy. I historia ta sama. Jade swoim tempem on za mną. Kolejny podjazd to najtrudniejszy podjazd dnia czyli przełęcz Rędzińska. Na ostatnich 3 km podjazdu jadąc swoim tempem kolega mi odjeżdża na 50 m. Nie przejmując się nim jade sobie dalej. Tuż przed szczytem zjeżdżamy się. Bierzemy butelkę z woda i zjeżdżamy do Pisarzowic. Tu kolega mi ponownie odjeżdża a ja zostaje. Po przejechaniu kilometra spostrzega się że mnie nie ma i czeka na mnie. Ładnie z jego strony.Choć zachodze w głowie dlaczego? Kilka set metrów przed szczytem przełęczy Kowarskiej mówie mu żeby nie czekał na mnie tylko jechał bo wyglądało na to że on samego początku jechał dla czasu. Po co mam mu wadzić. Z przełeczy Kowarskiej spacerowym tempem zjeżdżam do Kowar gdzie kieruje się na Karpacz. Sam podjazd do Karpacza jade bardzo spokojnym tempem żeby tylko dojechać. Po 2h48 min melduje się na mecie na Orlinku. Czas może były lepszy o 20 sek. jakby przed samą metą bus nie wjechał w bramke liczącą czas a ja nie mogłem przejechać hehe. Od tak sobie dziwna sytuacja:) Trasa tegorocznego wyścigu była bardzo selektywna i bardzo trudna. Jeszcze nigdy nie widziałem żeby takie pielgrzymki szły pod przełęcz Rędzińską. Na koniec szybko posiłek i popędziłem do mojej pięknej córeczki Hani która czekała na mnie w domu. Dziś już skończyła tydzień:)i jest taka piękna!To dla mnie największa nagroda!!!