Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mountventoux z miasteczka Kowary. Mam przejechane 38469.33 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 401673 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mountventoux.bikestats.pl
  • DST 87.50km
  • Czas 02:50
  • VAVG 30.88km/h
  • VMAX 71.94km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 195 ( 95%)
  • HRavg 178 ( 87%)
  • Kalorie 2750kcal
  • Podjazdy 1550m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Mała Skała

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 5

Po dniu przerwy przyszedł czas na pierwszy w tym roku wyścig w Czechach pod nazwą Tour de Mała Skała. Wyścig ma charakter górski więc zdecydowanie mi przypasował. Jednakże długo zastanawiałem się czy jechać ponieważ kilka dni wcześniej zaczął mi doskwierać kręgosłup. Zażyłem odpowiednie medykamenty i dolegliwości na czas wyścigu ustały. Zabrałem ze sobą Pana Andrzeja i jego żonę i we trójkę pojechaliśmy w kierunku Liberca. Na miejscu byliśmy lekko po 8 rano więc poszedłem zapisać się na wyścig i tu spotkała mnie niespodzianka. Wpisowe było 200 koron ale dla tych którzy mieli licencje. Dodatkowo musiałem jeszcze dopłacić następne 200 koron za brak licencji :) Z pomocą jak zawsze przyszedł mi Pan Andrzej i mnie poratował. Pana Andrzeja i jego żonę podwiozłem pod górę Jested a sam wróciłem z powrotem na start. Miałem mało czasu ale na szczęście zdążyłem ze wszystkim. Na starcie na pierwszy rzut oka bardzo dużo kolarzy bo jak to u Czechów przystało start był wspólny. 


  Ustawiłem się jak tylko najbliżej się dało i czekałem na sygnał startu. Godzina 9:50 i start. Już na starcie straciłem sporo pozycji i wylądowałem bez mała na samym końcu peletonu. Plan zakładał jak najdłużej utrzymać się w głównej grupie i to mi się udawało. Tempo zaraz po stracie oscylowało ok. 40km/h. Ale na końcu peletonu aż tak tego nie odczuwałem. Jedynie tętno dawało oznaki takiej prędkości. 

Jadać na końcu peletonu kątem oka wiedziałem już z kimś mi się przyjdzie zmierzyć w grupetto. Nie dało się ukryć że i tak w końcu odpadnę od głównej grupy. Kiedy zaczął się podjazd w  Jablońcu zaczęła się selekcja od końca. Resztkami sił co chwile dociągałem do końca peletonu. Cieszyłem się że to nie ja pierwszy odpadłem. Niestety chwile później ja również nie utrzymałem tempa peletonu. A to był dopiero początek podjazdu:( Uformowało się 6 osobowe grupetto kiedy wjechaliśmy na szczyt. Miałem cichą nadzieję że jeszcze jakimś cudem dojdziemy peleton ale nic z tego. Zaczęły się zjazdy i tu już miałem problem z utrzymaniem tempa naszego grupetto. Prędkość na zjazdach przekraczała 70km/h. Nie znałem trasy więc trzymałem się na końcu. Po przejechaniu 30 km dojechalismy do miejscowości Mała Skała a licznik pokazywał śrędnią ponad 35km/h. Od razu nasuneło mi się pytanie jaka średnią miał peleton w tym miejscu?!
               Martin Husek nr. 176 to głownie niemu nasze grupetto pędziło po płaskim niczym TGV.
Zaraz na Mała Skałą skręcamy w prawo i zaczynamy drugi tego dnia podjazd piękną wąską drogą w kierunku Frydstejn. Tu już każdy z nas jedzie własnym tempem. Zaczyna się wszystko rwać i tworzyć się dwójki. Mi przychodzi jechać z Martinem. Przed nami pierwsza dwójka z naszego grupetto. 
                                                Razem w Martinem ścigamy pierwszą dwójkę:)
  Dzięki współpracy na szczyt wzniesienia dojeżdżamy w 4 osobowym gronie. Zaczyna się drugi Okruh i ponowny szybki zjazd w kierunku Zelezny Brod i Mała Skała. Tutaj jadę znacznie odważniej i to ja zaczynam dyktować tempo z góry. Na wypłaszczeniu czekam na swoich kompanów i do Mała Skała jedziemy razem. Czuje się całkiem dobrze ale zaczynam powoli zerkać na licznik ile mamy do mety. Mijamy Mała Skała i ponownie skręt w prawo i 3 podjazd tego dnia. Tutaj idzie już ciężko. Ale mozolnie wspinamy się na szczyt wzniesienia. 2 km przed szczytem w najgorszym momencie dopadają mnie skurcze. Zaginam się i walczę aby moje grupetto mi nie odjechało. Jakimś cudem udaje mi się wjechać z nimi na szczyt. Teraz lekko w dół do mety. Kiedy już myślałem że bez problemu uda mi się dojechać w grupetto. Chłopaki pokręcają jeszcze tempo przez ostatnie 12 km. Co chwile siła woli i z bólem na twarzy dołączam do nich jako ostatni. Nie przypuszczałem że jazda w grupetto będzie aż tak ciężka. Ostatnie km to już praktycznie płasko. Lecz skurcze nie dają za wygraną i co chwile kiedy się zrywam bardzo mnie boli. Rozpoczyna się ostatnie 200m do mety. Chłopaki jadą na całego ale ja też nie puszczam koła. Skręt w prawo i tu nagle dziecko mi wyskakuje przed rower. Zwalniam ale nie daje już rady powalczyć na kresce i przyjeżdżam jako 4 z grupetto i na 64 pozycji open:)  Na mecie czuje wielkie zadowolenie i ulgę że udało mi się powalczyć na tak trudnym terenie jakim są bez wątpienia Czechy. W nagrodę czekają już na mnie....
     
Jednym słowem wyścig szosowy w Czechach bardzo ale to bardzo udany. Jedyne nad czym ubolewam że nie udało mi się namówić moich kolegów bo ściganie w polskim gronie dodaje jeszcze smaczku:)



Kategoria Wyścigi 2014



Komentarze
birdas
| 19:27 środa, 4 czerwca 2014 | linkuj Jakimś cudem umknął mi ten wpis.
Paweł nie patrz na innych tylko realizuj założone plany. Wiadomo, że w towarzystwie zawsze inaczej, ale dobrze, że nie jest to uwarunkowane bezwzględnie od innych tylko od Ciebie.
Ariela rozumiem i współczuję.
zorro
| 19:11 środa, 4 czerwca 2014 | linkuj Nie chcę ciąglę odmawiać, ale dopóki trawa pyli to nie ma szans. Kiedyś sam nie dowierzałem, że ktoś może cierpieć z powodu alergii, ale jak gardło boli, ciągły kaszel, zatoki pełne i nos zatkany to nic nie ugram. Dziś i wczoraj odmówiłem pójścia na rower Mateuszowi, bo bym się jeszcze gorzej załatwił. Może to zabrzmi dziwnie, ale teraz muszę siedzieć w domu z powycieranymi kurzami przy zamkniętych oknach, inaczej robi się źle.

A tak w ogóle to patrząc na to co opisałeś, to wydaje mi się, że nawet bez alergii byłbym w czołówce od końca ;-)
Mountventoux
| 17:19 środa, 4 czerwca 2014 | linkuj Następnym razem zrobię Tobie jak dasz się namówić na wyścig. Może 21 czerwca Kellys Rampusak?
zorro
| 14:55 środa, 4 czerwca 2014 | linkuj Mnie tylko zadziwia fakt, że na tak mocnym wyścigu jeszcze miałeś czas robić zdjęcia :-) Dobrze, że plecy się zrobiły na wyścig.
andrzejrangl
| 12:58 wtorek, 3 czerwca 2014 | linkuj Panie Pawle serdecznie gratuluję. Gdybym był zdrowy , to może bym Panutowarzyszył , ale tylko na stracie. Znając moje możliwości, odpadłbym już po paru kilometrach.No cóż jest jak jest, mam nadzieję, że w miarę szybko dojdę do siebie. Jeszcze raz gratuluję.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eszcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]