Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Mountventoux z miasteczka Kowary. Mam przejechane 38469.33 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 401673 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Mountventoux.bikestats.pl
  • DST 36.85km
  • Czas 01:28
  • VAVG 25.12km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 204 (101%)
  • HRavg 176 ( 87%)
  • Kalorie 890kcal
  • Podjazdy 776m
  • Sprzęt Giant TCR COMPOSITE 2 COMPACT 2011
  • Aktywność Jazda na rowerze

Morderczy trening po Karpaczu

Niedziela, 17 listopada 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 3

Morderczy trening tak w skrócie można nazwać dzisiejszą jazdę. I nie chodzi tu o temperaturę czy długość trasy. Rzadko się zdarza żeby góra pokonywała bardzo dobrych kolarzy. Ale od początku. Umówiłem się z bardzo dobrym kolarzem i we dwójkę ruszyliśmy na Karpacz. Od samego początku tempo naszego pociągu oscylowało ok. 30 km/h. Co chwile wychodziliśmy na zmiany i tak po szybkich 15 min. dojechaliśmy do Sosnówki gdzie rozpoczęliśmy najdłuższy tego dnia podjazd do Karpacza. Pech chciał że zaraz na początku podjazdu spadł mi łańcuch:(Ale sprawnie usunąłem awarie i zaczęliśmy podjazd. Tempo jak na mnie bardzo wysokie. Kątem oka widziałem u mojego kompana że jeszcze ma rezerwy. To bardzo dobrze. Po 27'26 ujrzeliśmy Karpacz. Padła decyzja że najpierw od Białego Jaru zaatakujemy słynny Orlinek. Bardzo sprawnie i równo wjechaliśmy na szczyt i zaczęliśmy bardzo ale to bardzo ostrożny zjazd z powrotem do Białego Jaru. Na deser jako niespodziankę dla mojego towarzysza treningu zaproponowałem jeszcze jeden podjazd tego dnia. Przed Białym Jarem skęciliśmy ostro w lewo i pojechaliśmy drogą na Zarzecze. Następnie w lewo i rozpoczęliśmy podjazd w kierunku hotelu Gołębiewski. Przed Hotelem skręcamy w prawo w ulice Szkolną nowo wyasfaltowaną drogą i rozpoczynamy ostateczny finałowy podjazd. Ostatnie 220 m to istna rzeź. Mój towarzysz jako pierwszy wyszedł na czoło a ja za nim. Od razu poszły przełożenia na najlżejsze jakie mieliśmy. Droga zwęża się i musimy jechać gęsiego. Nachylenie z każdym metrem robi się niewyobrażalnie duże. Nagle widzę jak mój towarzysz zaczyna mieć kłopoty i zaczyna jechać wężykiem po czym zostaje pokonany przez górę:( Aby nie podzielić losu kolarza zaciskam zęby i jade ile mam tylko siły w nogach. Bardzo ciężko idzie kolejne przekręcenie korby. Chwilami mam wrażenie że zaraz się zatrzymam i spadnę z roweru. Tętno pod sam sufit ale w ferworze walki nic nie czuje. Po morderczych 220 m udaje się wjechać na szczyt wzniesienia. Jak się potem okazało owe wzniesienie na tym odcinku ma nachylenie przeszło 25% a miejscami na moje oko dochodzi do 40%. Za moim towarzyszem treningu przemawia fakt że pierwszy raz jechał ten podjazd. To był ostatni podjazd tego dnia. Potem niczym TGV pędziliśmy do Kowar gdzie była meta dzisiejszego treningu. Bardzo ale to bardzo udany trening. Bodajże najlepszy w tym roku jaki mi się przydarzył. Słowa uznania dla mojego kompana że gdyby nie on to nie było by tak fajnie.





Komentarze
Flanelos
| 16:40 poniedziałek, 18 listopada 2013 | linkuj Ale opony zimowe i tak będą niezbędne....
Mountventoux
| 19:54 niedziela, 17 listopada 2013 | linkuj Cześć Rafał!Jak tylko zrobią ładny dywanik na Rysy to z pewnością tam się pojawię:)
Flanelos
| 17:35 niedziela, 17 listopada 2013 | linkuj Mam dla Ciebie propozycje, na szczycie Rysów znajduje się najwyżej położone przejście rowerowe w Polsce więc po takich treningach pewnie kiedyś tam wjedziesz jako pierwszy polak.....
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ieini
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]